Preloader Image
e-Monki
<<< wstecz

Zmiana czasu


Co roku ktoś porusza ten problem, co roku jest on zamiatany pod dywan i co roku traktowany wyłącznie jako ciekawostka. Tymczasem problem sezonowej zmiany czasu ma przeogromny wpływ na wiele dziedzin naszego życia. Z tego powodu wprowadzono ją najpierw - w Niemieckiej Rzeszy i Austro-Węgrach, a potem w kolejnych państwach.

Sytuacja, o której piszę, miała miejsce prawie dokładnie sto lat temu. Przesunięcie zegarków miało na celu redukcję zużycia energii, bo - jak wiadomo - kiedy ludzie śpią - wtedy mniej zużywają: ropy, benzyny, węgla, i - ogólnie - światła. Czasy były niespokojne, skuteczna ocena dostępnych zasobów surowcowych niedoskonała.

To, co być może miało sens sto lat temu, niekoniecznie musi mieć sens dzisiaj. Na początku obecnego stulecia, na Uniwersytecie w Seattle, przeprowadzono badania, że w obecnych czasach oszczędność energii na skutek zmiany czasu jest złudzeniem. W trakcie wieczorów zużycie energii spada tylko nieznacznie, bowiem coraz większa część gospodarki funkcjonuje przez całą dobę, niezależnie od pozycji słońca nad horyzontem. Fabryki pracują na cztery zmiany, przez całą dobę trwa ożywiony transport, a miliony pracowników wykonują swoje obowiązki w biurach, przed komputerami, gdzie aktualna pora dnia nie ma najmniejszego znaczenia.

Poza tym, co zauważyli naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara (Matthew Kotchen i Laura Grant) pewne oszczędności na świetle, które wynikają ze zmiany czasu, niwelowane są zwiększonym zużyciem prądu na inne urządzenia (np. klimatyzatory).

Podobnie więc jak w wielu podobnych przypadkach, na zmianie czasu jedni tracą, inni zaś zyskują. Dłuższy dzień jest dobry dla producentów rowerów, bo ludzie wolą jeździć za dnia. Dłuższa noc cieszy z kolei właścicieli kin i teatrów.

Jak się okazuje, nie jest to gra o sumie zerowej, bo w ostatecznym rachunku problemów wynikających ze zmian czasu jest więcej, niż korzyści. Nie dość, że pierwotny powód tej skomplikowanej i kłopotliwej dla wielu zmiany, czyli czynnik ekonomiczny, już dawno obalono, to dochodzi tu sporo argumentów natury psychologicznej.

To, że zmiana czasu jest problemem na przykład na kolei i dla wszechobecnych systemów informatycznych, nie trzeba nikogo przekonywać. Czekające nas za klika dni przejście na czas zimowy przynosi jednak wiele innych konsekwencji, których coraz częściej piszą naukowcy zajmujący się psychologią stresu i takimi chorobami cywilizacyjnymi, jak depresja, chroniczny stres, przemęczenie i stany lekowe. Istnieje wiele badań wskazujących na to, że gwałtowne zmniejszenie ilości światła, może prowadzić do negatywnych konsekwencji zdrowotnych, spośród których rozdrażnienie, brak sił witalnych i ogólne zniechęcenie należą do najłagodniejszych.

Proszę bowiem zwrócić uwagę na to, jak musi czuć się osoba zmuszona do wielodniowej pracy w fabryce, na nocną zmianę. Po pracy od 22 do 6 rano, wraca ona do domu, kiedy jeszcze jest ciemno. Po kilkugodzinnym odpoczynku zostaje jej już praktycznie tylko kilka godzin słońca, a bywa, że i mniej.

Trudno znaleźć racjonalne powody dla sezonowej zmiany czasu. Jeśli robi się to "z przyzwyczajenia", to należy z tego wątpliwej sensowności zwyczaju jak najszybciej zrezygnować. Bo, w gruncie rzeczy, jest to arbitralne wpływanie przez państwo na tryb życia obywateli i w tym sensie stanowi kolejne narzędzie opresji wobec wolności jednostki.



źródło: www.czasbialegostoku.pl

<<< wstecz